31 grudnia 2012

4; Perfect.



         Łącząc tradycję polską razem z angielską wspólnie zdecydowaliśmy przy kolacji wigilijnej, że prezenty otworzymy z samego rana. Nie powiem żeby wszyscy skakali z tego powodu z radości. Dajmy na to taki Louis usiadł z obrażoną miną na kanapie, przytulił się do pilota i nikogo nie chciał słuchać. Na jego nieszczęście szantaż emocjonalny na nas nie działa. Pozostaliśmy nieugięci i trwaliśmy w tym prawie wspólnym postanowieniu. Przyznam, że kusiły te pakunki ułożone pod dużym, żywym drzewkiem. Każdy kręcił się wokół nich próbując namierzyć te, które przeznaczone były właśnie dla niego.
         Otwieranie pakunków było dla chłopaków z zespołu wielkim przeżyciem. Rzecz jasna cieszyli się niczym małe dzieci, a Horan ściągnął mnie z łóżka siłą parę minut po godzinie siódmej. Bo jemu się już nie chciało spać! No pięknie. Nie pomyślał nawet o mnie, ani o tym, co ja bym chciała. Najpierw zrzucił kołdrę, by chłodne powietrze mnie rozbudziło. Nic z tego, bo nakryłam się prześcieradłem. Miałam nadzieję, że Niall sobie odpuści. Mnie to całe otwieranie prezentów wcale tak nie cieszyło. Lepiej przecież spędzić w łóżku kilka godzin więcej i porządnie odpocząć. Prezenty nie uciekną. No chyba, że Lou z Liamem się do nich dobiorą, ale to już inna sprawa. Koniec końców blondyn zawinął mnie w to prześcieradło, przerzucił sobie przez ramię i postanowił mnie znieść po schodach do salonu. Wyglądało to zapewne bardzo zabawnie, bo nawet Zayn nie mógł powstrzymać się od cichego śmiechu. Cudownie. Z urażoną miną usiadłam na kanapie i wyciągnęłam ręce po moje prezenty.
- Ten jest ode mnie i El. – Louis dosłownie rzucił się w moją stronę, o mały włos nie wywracając się o podwinięty dywan. Wzięłam od niego niewielki pakunek, w którym znajdowało się kilka kart upominkowych do moich ulubionych sklepów z odzieżą oraz karnet na wszystkie mecze ulubionej drużyny piłki nożnej Tomlinsona. Z funduszy na nowe ubrania miałam zamiar skorzystać jeszcze w tym tygodniu. Miłośniczką piłki nożnej jakoś nigdy nie byłam. Zerkając na nominały tych kart stwierdziłam, iż przyda mi się w drodze powrotnej dodatkowa walizka.
         Liam zrzucił się na prezent razem z Zaynem. Był to nowiutki iPhone. Niby powinnam się ucieszyć. Skakać z radości, rzucać się im na szyje, ale zamiast tego moje usta wykrzywił nieszczery uśmiech. Sporo wydali na te podarunki, a ja nie przygotowałam dla nich niczego wymyślnego. Ot tanie prezenty, ale szczerze i od serca. Teraz byłam na siebie wściekła. Mogłam odkładać pieniądze na coś zdecydowanie lepszego niż stylowe okulary przeciwsłoneczne dla Zayna, czy figurka ulubionych postaci z bajek Dineya dla Liama. Poza tym nowy telefon wcale nie był mi potrzebny. W prawdzie mój nie był dotykowy i miał pęknięty ekran, ale działał. Widząc moją skrzywioną minę Niall odwrócił uwagę chłopaków od mojej osoby. Chcieli mi już teraz zademonstrować jak cudowny jest ten iPhone. Dobrze, że chociaż im ten podarunek sprawił radość.
- A to mój prezent – mruknął Niall, wyciągając w moją stronę świąteczną torebkę pokaźnych rozmiarów. Jęknęłam zastanawiając się, co tym razem będzie musiało wywołać mój udawany zachwyt. – Spokojnie, nie będziesz…
- Julia, możemy pogadać? – Jak zwykle Harry Styles pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Chociaż biorąc pod uwagę okoliczności, to żadna chwila nie była wystarczająco dobra na rozmowę z nim. Spojrzałam na Nialla, który wzruszył obojętnie ramionami. Dobrze wiedziałam, że nie będzie na mnie zły.
         Udaliśmy się do kuchni, gdzie Danielle szykowała właśnie kanapki na świąteczne śniadanie. Wyglądały apetycznie, a mój żołądek już domagał się pożywienia. W prawdzie poprzedniego wieczora zjadłam zdecydowanie więcej niż powinnam, ale i tak byłam potwornie głodna. Styles nie jest mistrzem obserwacji, przez co musiałam pogodzić się z faktem, iż Niall Horan w pięć sekund pochłonie i moją porcję.
- Czego chcesz? – Warknęłam, opierając się o kuchenną szafkę. W dłoni w dalszym ciągu trzymałam prezent od Nialla.
- Nie będę przepraszać ciebie już tysięczny raz za tamto zajście w klubie. – O tak, miły wstęp do rozmowy. Nie ma co. – Chcę tylko byś wiedziała, że w dalszym ciągu wiele dla mnie znaczysz. Trzymam nasze wspólne zdjęcie na widoku, bo nie chcę zapomnieć. Gdybyś tylko dała mi jeszcze jedną szansę…
- Wal się, Styles – prychnęłam, przewracając przy tym oczami. – Nie dostaniesz jeszcze jednej szansy, bo dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.
- Zmieniłem się – jęknął w akcie desperacji, chwytając kurczowo mój nadgarstek. – Dorosłem.
- Czytając gazety, jakoś trudno mi było w to uwierzyć. – Wyrwałam rękę z jego uścisku. – nie oszukuj się nawet, że zostaniemy przyjaciółmi. Nas już nic nie łączy. Zabawiłeś się z biedną Polką, zyskałeś w oczach fanek, ale poznałam się na tobie. Więc, Styles, odpiórkuj się ode mnie, bo nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
         Powinnam po tej rozmowie czuć się lepiej. Odniosłam sukces! Powiedziałam Harry’emu to, czego nie potrafiłam zaraz po naszym rozstaniu. Coś wreszcie pękło. Zupełnie tak, jakby każde słowo kędzierzawego dodawało kolejnych kropli do czary goryczy. Więc dlaczego miałam ochotę się rozpłakać? Dlaczego tak bardzo pragnęłam cofnąć się i powiedzieć Stylesowi, że może dostać jeszcze jedną, ostatnią szansę. Moja silna wola została wystawiona na ciężką próbę. Opuszczając kuchnię mruknęłam do przyjaciół, że nie czuję się najlepiej i powłócząc nogami wróciłam do pokoju Nialla.
Oparłam się o ścianę przy wielkim oknie, a następnie osunęłam na podłogę. Kilka głębokich wdechów sprawiło, że natychmiast odechciało mi się płakać. Drżącymi palcami otworzyłam prezent od Irlandczyka. Nie znalazłam tam nowoczesnego gadżetu, bez którego mogłabym się obejść. Zamiast tego był pluszowy miś o delikatnym, miękkim futerku. Do tego dołączona była ramka na zdjęcia wielkości kartki A4. Odłożyłam na bok pluszaka, uważnie przyglądając się czterem fotografiom przedstawiającym naszą dwójkę i historię fantastycznej przyjaźni. Przed oczami miałam te wszystkie chwile radosne oraz te znacznie gorsze. Nie mogłam już dłużej wstrzymywać łez. Podkuliłam kolana niemal pod samą brodę, chwyciłam miśka i wtuliłam w niego twarz. Pachniał znajomo. Pachniał Niallem Horanem.
Nawet nie zorientowałam się kiedy blondyn wszedł do pokoju. Nie dotarło do mnie, że tuli mnie mocno, szepcząc przy tym słowa pocieszenia. Wypłakiwałam się w jego ramię, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. I wtedy do mnie dotarło, że to Niall był przy mnie w najtrudniejszych chwilach. Tylko on rozumiał mnie bez słów i tylko z nim mogłam czuć się naprawdę szczęśliwa.
Odsunęłam się od niego nieznacznie, nie mając odwagi spojrzeć w błękitne tęczówki. Przestraszyłam się własnych uczuć, które tak niespodziewanie postanowiły dać o sobie znać. To przecież głupie. Nie można zakochać się w kimś, kogo traktowało się jak swojego brata. Jeszcze wczoraj mu tak powiedziałam.
- Juls, są święta. Nie możesz się przejmować Harrym.
- Więc mam poczekać do nowego roku? Poza tym, to nie przez niego ryczę – mruknęłam niechętnie. Nie lubiłam obnażać swoich słabości. – To twoja wina, wiesz? Bo mi wszystko utrudniasz. A ten prezent…
- Nie spodobał się?
- Jest cudowny, Niall. Idealny.
         Nie protestowałam, kiedy ponownie mnie przytulił. Chciałam, by był przy mnie.

Nie wiem jakim cudem udało mi się napisać ten rozdział. Na następny zapraszam w środę :)

4 komentarze:

  1. OO ! Jakie słodkie. Warto było poczekać, Kaś, naprawdę. Piszesz wspaniale, co już raczej wspominałam. Chce się więcej i więcej. Chyba wpadłyśmy na podobny pomysł, ale o tym już nie wspominam. W każdym razie, kocham Twoje opowiadanie i będę je czytać od początku do końca! Weny < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowity :) czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny moment z Niallem - jest taki kochany! :)
    Od niedawna często tu zaglądam, więc już czekam na NN !

    Udanego 2013 roku , sukcesów na blogu i szampańskiej zabawy dziś wieczorem :)

    www.ho-run.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nialler jest taaaki kochany! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału,kurde,mnie zastanawia jak się rozwinie wątek z Haroldem,czy będzie walczył,czy jak ostatni debil,bez walki odda ją Niallowi.. Chociaż wolałabym żeby Juls była z Niallem,jakoś bardziej ich widze razem. Czytałam twoje poprzednie opowiadania,na razie lay-with-me byyło najlepsze,błagam Cię,napisz drugą część! Tam to się dopiero będzie działo :p Ale w sumie,to też już mi się podoba. Więc,czekam na kolejny rozdział,i wiedz że ja tu wchodze codziennie,nawet jak nie dodajesz nowego rozdziału,i tak sobie czytam poprzednie hahaha :p Bo ty genialnie piszesz,ja nie wiem skąd ty czerpiesz tyle inspiracji. Dobra,życzę weny,i szczęśliwego Nowego Roku!! :) xxx

    OdpowiedzUsuń