Miło było obudzić się w ramionach
najlepszego przyjaciela. Spał słodko, kiedy próbowałam jakoś wygrzebać się z
łóżka. Wyglądał uroczo z lekko otwartymi ustami, rękoma rozłożonymi na całym
materacu oraz jedną nogą na kołdrze. Wreszcie wylądowałam na zimnej posadzce,
kolejny raz obijając boleśnie kość ogonową. Zakodowałam sobie w głowie, że tego
wieczora powinnam podłożyć coś miękkiego. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle nie
będę mogła się poruszać.
Z walizki wygrzebałam czyste ubrania,
bieliznę oraz kosmetyki i wymknęłam się po cichu z pokoju. Dochodziła godzina
dziesiąta. Miałam nadzieję, że większość mieszkańców będzie w dalszym ciągu
smacznie spać. Ze szczególnym wskazaniem na Harry’ego Stylesa, który uwielbiał
spać do późnych godzin popołudniowych. No cóż. Wyglądało na to, że jego nawyki
nieco się zmieniły od czasu naszego ostatniego spotkania. Zadowolona z chociaż
jednej, wolnej łazienki otworzyłam szeroko drzwi. W ostatniej chwili
powstrzymałam się od rzucenia ubrań na wieszak. Mogłam je wykorzystać w celu
zasłonięcia oczu. Widok nagiego Stylesa nie był dokładnie tym, co pragnęłam
zobaczyć w wigilijny poranek.
-
Mogłeś chociaż założyć bokserki – prychnęłam (chyba będę się z tym pacanem
komunikować w taki właśnie sposób – prychając). – Sam tu nie mieszkasz.
-
Przywykli. Ty też możesz. – Słysząc, że zakłada na siebie bieliznę, odetchnęłam
z ulgą. Nie mówię, że jeszcze go nie widziałam w tym wydaniu sprzed chwili, ale
skoro już nie byliśmy razem, to wolałam się obejść bez tego typu atrakcji. –
Poza tym, ja tutaj mieszkam. Ty jesteś gościem.
-
Przy gościach powinieneś zachowywać się prawidłowo.
-
Teraz chcesz mnie wychowywać?
-
Na to jest już zdecydowanie za późno.
Z uroczym uśmiechem wyciągnęłam
Harry’ego z łazienki, a następnie zamknęłam mu drzwi przed nosem. Widok jego
twarzy natychmiast poprawił mój poranek. Poczułam się lepiej, kiedy rozmyślałam
o tym pod prysznicem. Odczuwałam satysfakcję, myjąc zęby i uśmiechając się przy
tym do ogromnego lustra. Miałam wrażenie, że to doświadczenie utwierdziło mnie
w najważniejszym przekonaniu. Mogę żyć bez Harry’ego Stylesa, a wspomnienie tej
miłości było znacznie bledsze niż jeszcze tydzień temu. Siedząc w domu miałam
zdecydowanie zbyt wiele czasu by zastanawiać się nad własnym życiem.
Analizowałam mój związek z kędzierzawym i próbowałam go w jakiś sposób
usprawiedliwiać. Nie miałam przyjaciółki, której mogłabym się zwierzać. Jedynie
Niall był w każdej chwili, kiedy tylko go potrzebowałam. Był skłonny nawet
odpisywać na moje smsy w przerwie między jedną częścią koncertu, a drugą.
Chciałabym życzyć każdej dziewczynie takiego Irlandczyka, który swoją drogą
teraz dobijał się do drzwi mojej łazienki.
-
Juls, głodny jestem – jęczał, nie przestając pukać do drzwi.
-
To zabawne, bo w łazience nic zjadliwego nie znajdziesz.
-
Ale Liam mi nie pozwala zjeść, póki nie umyję zębów i się nie ogarnę.
Musiałam się zlitować nad Horanem.
Jedzenie to dla niego najważniejsza sprawa w życiu. Nie mogłam odbierać mu tej
przyjemności. W szczególności, że zbliżają się święta. Trzeba być dobrym
człowiekiem chociaż przez te kilka dni w życiu.
Ledwo przekręciłam klucz w zamku, a
drzwi otworzyły się z rozmachem. Niall nie pomyślał, iż mogę znajdować się
jeszcze w ich zasięgu. Po krótkiej chwili siedziałam na toalecie, uciskając
obolały i krwawiący nos. Z moich ust wydobywały się przekleństwa we wszystkich
językach, które znałam. Nie chodzi o to, że byłam zła na Horana. Jakże bym
mogła się na niego gniewać?! Mógł jednak się opanować. Chociaż trochę. Odczekać
tych kilka cennych sekund, a z całą pewnością nie doszłoby do tragedii.
-
Juls, nie chciałem – szepnął, w dalszym ciągu nie mogąc ruszyć się z miejsca. –
Przepraszam. Ja…
-
Leć do kuchni po lód – zarządziłam, próbując po omacku zlokalizować jakiś
ręcznik lub papier toaletowy. Wiedziałam, że nos raczej nie jest złamany, ale ciekł
z niego prawdziwy wodospad krwi. Wyglądało to okropnie, tragicznie i ogólnie
nie dziwiłam się reakcji Lou, który o mały włos nie zemdlał.
-
Co tu się stało? – Zapytał, próbując przy tym nie zwymiotować. No kto by
pomyślał, że Tomlinson w taki właśnie sposób reaguje na widok krwi.
-
Niall…
-
Niall cię uderzył?!
-
Daj mi skończyć – mruknęłam, podchodząc do umywalki i zastanawiając się, jak
wiele czasu Horan potrzebuje by z zamrażarki wyciągnąć kilka kostek lodu. –
Przez przypadek przywalił mi drzwiami.
Przez kolejne trzydzieści minut
próbowałam zatamować krwawienie. Liam zaczął się na poważnie zastanawiać, czy
przypadkiem nie wysłać mnie do szpitala. Jeszcze tego brakowało. Po pierwsze
nie miałam ze sobą ubezpieczenia i naraziłabym chłopaków zapewne na spore
koszty. Po drugie nie chciałam spędzić wigilijnego wieczora w szpitalu, wśród
mnóstwa niezadowolonych ludzi. To miast być radosny dzień, a nie koszmar.
Niall chodził jak struty. Przez cały
czas unikał mojego towarzystwa. Kiedy pojawiałam się w kuchni, on natychmiast
znajdował sobie jakieś ciekawe zajęcie w salonie. Próbowałam go o coś zapytać,
to udawał, że nie słyszy. Czuł się winny i nawet kawałkiem makowca nie mogłam
go zwabić do tego samego pomieszczenia, w którym i ja się znajdowałam. Wreszcie
dałam sobie spokój. Kolacja wigilijna zbliżała się wielkimi krokami, a
przygotowanych zostało zaledwie pięć potraw. Nie liczę barszczu, który
wystarczyło tylko wymieszać razem z gorącą wodą. Całe szczęście do pomocy
miałam Lou, Liama i Zayna. Kędzierzawego nie chciałam widzieć na oczy i kiedy
tylko pojawił się w kuchni, palcem wskazującym zademonstrowałam co sądzę o jego
obecności. Łatwo poszło, bo odwrócił się na pięcie i wyszedł. Prawdopodobnie
pod nosem wspomniał coś na temat nieproszonych gości, ale nie miałam
najmniejszego zamiaru się tym przejmować. To nie on mnie zaprosił. Nie byłam
jego gościem. Przyleciałam do Londynu na prośbę oraz błagania Nialla, który
potrzebował zmiany otoczenia. Ta, jakby jedna osoba miała zmienić cokolwiek.
-
Wy na serio macie zamiar przygotować dwanaście potraw? – Zapytał sceptycznie
Zayn, siadając przy kuchennym stole i natychmiast dobierając się do pierogów z
kapustą i grzybami.
-
Taka tradycja – odpowiedziałam, mierząc mulata morderczym spojrzeniem. – I
patrząc na twój apetyt wcale się nie mam zamiaru powstrzymywać.
-
Ale co ja robię? – Tym razem przemówił z pełnymi ustami, co wywołało u mnie
chwilowy napad śmiechu.
-
Nic, Malik. Nic takiego.
Do kolacji usiedliśmy parę minut po
godzinie dziewiętnastej. Byłam z siebie dumna. Przygotowana została większość z
tych dwunastu tradycyjnych potraw. Niestety nigdzie nie mogłam dostać karpia,
więc musiałam zamienić go na jakąś importowaną rybę, która w smaku była całkiem
niezła. Po raz pierwszy dzielenie się opłatkiem nie było krępujące. Byłam w
gronie przyjaciół i dobrze wiedziałam, czego powinnam im życzyć. Kolejnych lat
nieustającej sławy, grubych milionów na koncie, wspaniałej miłości oraz niemych
fanek. Bo wiecie, tych pisków i krzyków to mieli już serdecznie dość. Raz nawet
Lou się wydawało, że traci słuch. Oni natomiast chcieli bym przeniosła się do
Anglii, znalazła sobie dobrą pracę i wiodła idealne życie. Wierzyłam, że
chociaż niektóre z tych życzeń się spełnią.
Nieco odetchnęłam z ulgą, kiedy nikt
nie skrytykował moich dań. Smakowało nawet Harry’emu, któremu towarzyszyła
teraz ogólna niechęć do mojej osoby. Danielle z El nie jadły zbyt wiele.
Dbałość i linię i tego typu sprawy. Pewnie też powinnam się tym zacząć
przejmować. Czterdziestu kilo już dawno nie widziałam na wadze, a te piętnaście
kilo więcej było zdecydowanie zbyt przygnębiające. Tutaj jednak powinnam zwalić
winę na Nialla, który wyleczył mnie z obsesji na punkcie własnego wyglądu. Za
każdym razem kiedy się widzieliśmy zapewniał mnie, że jestem piękna i nie
powinnam stosować żadnych diet, bo przecież nie ma co poprawiać.
-
Horan, przestań uciekać – warknęłam, kiedy udało mi się go dorwać w kuchni. O
mały włos Irlandczyk nie upuścił brudnych naczyń, które zamierzał właśnie
umieścić w zmywarce. – Dobrze wiesz, że nie jestem na ciebie zła za ten drobny
incydent z drzwiami.
-
Drobny? Przecież dalej masz spuchnięty nos – zauważył z bladym uśmiechem.
Przewróciłam oczami. Byliśmy zamknięci w ciepłym domu, wśród przyjaciół. Nie
musiałam martwić się o zdjęcia mojego nosa na portalach internetowych.
-
Mógłbyś mnie nawet dźgnąć nożem, czy postrzelić, a i tak bym nie miała tobie
tego za złe. Oczywiście trochę bym się pogniewała, ale szybko by mi przeszło.
Podeszłam do blondyna i mocno się w
niego wtuliłam. Moje nozdrza wypełnił zapach jego ulubionych perfum, które sama
kiedyś mu doradziłam. W uścisku tych ramion zawsze czułam się bezpiecznie. Po
rozstaniu z Harrym, to on jako pierwszy mnie pocieszał. Właściwie, to Niall
wyprowadził mnie z tamtego klubu, w którym to ten kędzierzawy idiota postanowił
obmacywać się z długonogą blondynką. Teraz wiem, że to była tylko napalona na
niego fanka, szukająca sensacji. Nie zmieniało to jednak faktu, iż Harry
powinien trenować silną wolę. A poleciał na pierwszą lepszą wywłokę.
-
Znów o nim myślisz? – Szepnął Niall prosto do mojego ucha. Nerwowo zagryzłam
dolną wargę. Czy on musiał mnie znać tak dobrze? – Juls, masz już to za sobą.
Życie toczy się dalej…
-
Zamknij się, bo wcale nie pomagasz.
Odsunęłam się od blondyna na długość
ramion. Nachylał się nade mną, a w jego błękitnych tęczówkach widziałam tysiące
radosnych iskierek. To właśnie kochałam w nim najbardziej. Jeśli był
szczęśliwy, okazywał to całym sobą. Mówią, że uczuciowi mężczyźni są
beznadziejny. Ja tak wcale nie uważałam. Niall był słodki i prawdziwy. Nikogo
nie musiał udawać.
Wspięłam się na palce, by muc
delikatnie musnąć jego policzek. Następnie zarzuciłam ręce na jego szyję,
śmiejąc się przy tym cicho.
-
Kocham cię, Niall. – Dostrzegłam, że poruszył się nerwowo. A może tylko mi się
zdawało? – Jesteś najlepszym bratem, jakiego nigdy nie miałam.
-
Więc z przyjaciela awansowałem na brata. – Uśmiechnął się cierpko. – Great!
Zmierzwiłam blond grzywę Horana i w podskokach wróciłam do
salonu, gdzie Liam bił się z Lou o pilot od telewizora. Pokręciłam głową. Dzieci.
Zupełnie, jak dzieci.
Jakoś tak średnio zadowolona z tego rozdziału jestem. Ale mogłoby być gorzej ze względu na mały kryzys w moim życiu. Miałam ochotę wczoraj zawiesić wszystkie moje blogi. Tak, to pewnie byłaby najlepsza opcja. No ale przez najbliższe dwa tygodnie trzymajcie kciuki, aby problem się nie pojawił, którego tak bardzo się obawiam. A następny rozdział? W poniedziałek.
Ojeju! Jakie słodkie! Tak! Teraz już jestem pewna stuprocentowo, Niall się zakochał, Niall się zakochał! Aww Yeaah! xD Notka jak zwykle wspaniała. Czekam na następną!
OdpowiedzUsuńA no, ja tu jeszcze na chwilę. Wpadłam powiadomić, że u mnie news :)
UsuńAch ten niezdarny Niall, ale jak można się na takiego słodziaka gniewać? No jak? Nie da się! Harry to niech mi z oczu zejdzie! Jak mógł z jakąś pierwszą lepszą się miziać? To znak, że jej nie kochał! Gdybym ja ugotowała na wigilię potrawy to zapewne wszyscy by się zatruli haha! Ale to taki mały news o mnie. :D Cóż mieć takiego przyjaciela jak Niall to czysty skarb (nieraz mi się marzy żeby taki Niall Horan został kiedyś moim przyjacielem juz tutaj nie mowie o zwiazek! a o przyjazn! ale sie rozmarzyłam pff). Podejrzewam jak Sensitive u góry, że blondasek może jednak coś czuje do Juls? Albo tak doskonale to tak zmylasz, że świra dostaje? Nie wiem, nie wiem. Czekam na nowość! :) /sensitive-touch/ -nowosc u mnie.
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńjesteś jedną z nielicznych osób, które uwielbiam pod względem ich blogów <3 świetne! Tak, goły Hazza, to jest to xd a z Nialla mam taką pompę, że masakra :D jak przywalił jej drzwiami i to jak potem przed nią uciekał... haha :)
OdpowiedzUsuńi wiesz, doskonale Cię rozumiem, bo też często mam ochotę pozawieszać wszystkie swoje blogi... ale mimo wszystko życzę Ci dalszej weny ;*
P.S. u mnie nowy ;)
Trzymam kciuki! (boski rozdział!!)
OdpowiedzUsuń~Shibushi
Aaaa! Jeden z niewielu blogów, gdzie wątek z Niallem jest taki cudowny - zapisałam ten adres w zakładkach i będę zaglądać tu codziennie - szybko więc nowa notka! Bardzo mi się spodobała twoja historia.. :)
OdpowiedzUsuńJeśli potrzebujesz reklamy lub po prostu chcesz poczytać długi blog ( ponad 115 rozdziałów) o Niallu, zapraszam:
www.ho-run.blogspot.com
Ale słodki Niall. Pisz dalej czekam na następny i wpadaj do mnie; thesedaysyoucanttrustpeople.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, do tej pory jeszcze nie zajrzałam na tego bloga. Od jakiegoś czasu w ogóle nie mogę się połapać i nadążyć za tym wszystkim. Co do całej historii, bardzo ciekawa i intrygująca. Na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie tak kolorowo jak by się wydawało. Relacje Harry'ego i Juls nadal są dla mnie tajemnicą, a co Niall'a nie mam pojęcia co o tym myśleć. Dlatego będę czekać na CD. :)
OdpowiedzUsuń