28 grudnia 2012

3; Stop flee.



         Miło było obudzić się w ramionach najlepszego przyjaciela. Spał słodko, kiedy próbowałam jakoś wygrzebać się z łóżka. Wyglądał uroczo z lekko otwartymi ustami, rękoma rozłożonymi na całym materacu oraz jedną nogą na kołdrze. Wreszcie wylądowałam na zimnej posadzce, kolejny raz obijając boleśnie kość ogonową. Zakodowałam sobie w głowie, że tego wieczora powinnam podłożyć coś miękkiego. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle nie będę mogła się poruszać.
         Z walizki wygrzebałam czyste ubrania, bieliznę oraz kosmetyki i wymknęłam się po cichu z pokoju. Dochodziła godzina dziesiąta. Miałam nadzieję, że większość mieszkańców będzie w dalszym ciągu smacznie spać. Ze szczególnym wskazaniem na Harry’ego Stylesa, który uwielbiał spać do późnych godzin popołudniowych. No cóż. Wyglądało na to, że jego nawyki nieco się zmieniły od czasu naszego ostatniego spotkania. Zadowolona z chociaż jednej, wolnej łazienki otworzyłam szeroko drzwi. W ostatniej chwili powstrzymałam się od rzucenia ubrań na wieszak. Mogłam je wykorzystać w celu zasłonięcia oczu. Widok nagiego Stylesa nie był dokładnie tym, co pragnęłam zobaczyć w wigilijny poranek.
- Mogłeś chociaż założyć bokserki – prychnęłam (chyba będę się z tym pacanem komunikować w taki właśnie sposób – prychając). – Sam tu nie mieszkasz.
- Przywykli. Ty też możesz. – Słysząc, że zakłada na siebie bieliznę, odetchnęłam z ulgą. Nie mówię, że jeszcze go nie widziałam w tym wydaniu sprzed chwili, ale skoro już nie byliśmy razem, to wolałam się obejść bez tego typu atrakcji. – Poza tym, ja tutaj mieszkam. Ty jesteś gościem.
- Przy gościach powinieneś zachowywać się prawidłowo.
- Teraz chcesz mnie wychowywać?
- Na to jest już zdecydowanie za późno.
         Z uroczym uśmiechem wyciągnęłam Harry’ego z łazienki, a następnie zamknęłam mu drzwi przed nosem. Widok jego twarzy natychmiast poprawił mój poranek. Poczułam się lepiej, kiedy rozmyślałam o tym pod prysznicem. Odczuwałam satysfakcję, myjąc zęby i uśmiechając się przy tym do ogromnego lustra. Miałam wrażenie, że to doświadczenie utwierdziło mnie w najważniejszym przekonaniu. Mogę żyć bez Harry’ego Stylesa, a wspomnienie tej miłości było znacznie bledsze niż jeszcze tydzień temu. Siedząc w domu miałam zdecydowanie zbyt wiele czasu by zastanawiać się nad własnym życiem. Analizowałam mój związek z kędzierzawym i próbowałam go w jakiś sposób usprawiedliwiać. Nie miałam przyjaciółki, której mogłabym się zwierzać. Jedynie Niall był w każdej chwili, kiedy tylko go potrzebowałam. Był skłonny nawet odpisywać na moje smsy w przerwie między jedną częścią koncertu, a drugą. Chciałabym życzyć każdej dziewczynie takiego Irlandczyka, który swoją drogą teraz dobijał się do drzwi mojej łazienki.
- Juls, głodny jestem – jęczał, nie przestając pukać do drzwi.
- To zabawne, bo w łazience nic zjadliwego nie znajdziesz.
- Ale Liam mi nie pozwala zjeść, póki nie umyję zębów i się nie ogarnę.
         Musiałam się zlitować nad Horanem. Jedzenie to dla niego najważniejsza sprawa w życiu. Nie mogłam odbierać mu tej przyjemności. W szczególności, że zbliżają się święta. Trzeba być dobrym człowiekiem chociaż przez te kilka dni w życiu.
         Ledwo przekręciłam klucz w zamku, a drzwi otworzyły się z rozmachem. Niall nie pomyślał, iż mogę znajdować się jeszcze w ich zasięgu. Po krótkiej chwili siedziałam na toalecie, uciskając obolały i krwawiący nos. Z moich ust wydobywały się przekleństwa we wszystkich językach, które znałam. Nie chodzi o to, że byłam zła na Horana. Jakże bym mogła się na niego gniewać?! Mógł jednak się opanować. Chociaż trochę. Odczekać tych kilka cennych sekund, a z całą pewnością nie doszłoby do tragedii.
- Juls, nie chciałem – szepnął, w dalszym ciągu nie mogąc ruszyć się z miejsca. – Przepraszam. Ja…
- Leć do kuchni po lód – zarządziłam, próbując po omacku zlokalizować jakiś ręcznik lub papier toaletowy. Wiedziałam, że nos raczej nie jest złamany, ale ciekł z niego prawdziwy wodospad krwi. Wyglądało to okropnie, tragicznie i ogólnie nie dziwiłam się reakcji Lou, który o mały włos nie zemdlał.
- Co tu się stało? – Zapytał, próbując przy tym nie zwymiotować. No kto by pomyślał, że Tomlinson w taki właśnie sposób reaguje na widok krwi.
- Niall…
- Niall cię uderzył?!
- Daj mi skończyć – mruknęłam, podchodząc do umywalki i zastanawiając się, jak wiele czasu Horan potrzebuje by z zamrażarki wyciągnąć kilka kostek lodu. – Przez przypadek przywalił mi drzwiami.
         Przez kolejne trzydzieści minut próbowałam zatamować krwawienie. Liam zaczął się na poważnie zastanawiać, czy przypadkiem nie wysłać mnie do szpitala. Jeszcze tego brakowało. Po pierwsze nie miałam ze sobą ubezpieczenia i naraziłabym chłopaków zapewne na spore koszty. Po drugie nie chciałam spędzić wigilijnego wieczora w szpitalu, wśród mnóstwa niezadowolonych ludzi. To miast być radosny dzień, a nie koszmar.
         Niall chodził jak struty. Przez cały czas unikał mojego towarzystwa. Kiedy pojawiałam się w kuchni, on natychmiast znajdował sobie jakieś ciekawe zajęcie w salonie. Próbowałam go o coś zapytać, to udawał, że nie słyszy. Czuł się winny i nawet kawałkiem makowca nie mogłam go zwabić do tego samego pomieszczenia, w którym i ja się znajdowałam. Wreszcie dałam sobie spokój. Kolacja wigilijna zbliżała się wielkimi krokami, a przygotowanych zostało zaledwie pięć potraw. Nie liczę barszczu, który wystarczyło tylko wymieszać razem z gorącą wodą. Całe szczęście do pomocy miałam Lou, Liama i Zayna. Kędzierzawego nie chciałam widzieć na oczy i kiedy tylko pojawił się w kuchni, palcem wskazującym zademonstrowałam co sądzę o jego obecności. Łatwo poszło, bo odwrócił się na pięcie i wyszedł. Prawdopodobnie pod nosem wspomniał coś na temat nieproszonych gości, ale nie miałam najmniejszego zamiaru się tym przejmować. To nie on mnie zaprosił. Nie byłam jego gościem. Przyleciałam do Londynu na prośbę oraz błagania Nialla, który potrzebował zmiany otoczenia. Ta, jakby jedna osoba miała zmienić cokolwiek.
- Wy na serio macie zamiar przygotować dwanaście potraw? – Zapytał sceptycznie Zayn, siadając przy kuchennym stole i natychmiast dobierając się do pierogów z kapustą i grzybami.
- Taka tradycja – odpowiedziałam, mierząc mulata morderczym spojrzeniem. – I patrząc na twój apetyt wcale się nie mam zamiaru powstrzymywać.
- Ale co ja robię? – Tym razem przemówił z pełnymi ustami, co wywołało u mnie chwilowy napad śmiechu.
- Nic, Malik. Nic takiego.
         Do kolacji usiedliśmy parę minut po godzinie dziewiętnastej. Byłam z siebie dumna. Przygotowana została większość z tych dwunastu tradycyjnych potraw. Niestety nigdzie nie mogłam dostać karpia, więc musiałam zamienić go na jakąś importowaną rybę, która w smaku była całkiem niezła. Po raz pierwszy dzielenie się opłatkiem nie było krępujące. Byłam w gronie przyjaciół i dobrze wiedziałam, czego powinnam im życzyć. Kolejnych lat nieustającej sławy, grubych milionów na koncie, wspaniałej miłości oraz niemych fanek. Bo wiecie, tych pisków i krzyków to mieli już serdecznie dość. Raz nawet Lou się wydawało, że traci słuch. Oni natomiast chcieli bym przeniosła się do Anglii, znalazła sobie dobrą pracę i wiodła idealne życie. Wierzyłam, że chociaż niektóre z tych życzeń się spełnią.
         Nieco odetchnęłam z ulgą, kiedy nikt nie skrytykował moich dań. Smakowało nawet Harry’emu, któremu towarzyszyła teraz ogólna niechęć do mojej osoby. Danielle z El nie jadły zbyt wiele. Dbałość i linię i tego typu sprawy. Pewnie też powinnam się tym zacząć przejmować. Czterdziestu kilo już dawno nie widziałam na wadze, a te piętnaście kilo więcej było zdecydowanie zbyt przygnębiające. Tutaj jednak powinnam zwalić winę na Nialla, który wyleczył mnie z obsesji na punkcie własnego wyglądu. Za każdym razem kiedy się widzieliśmy zapewniał mnie, że jestem piękna i nie powinnam stosować żadnych diet, bo przecież nie ma co poprawiać.
- Horan, przestań uciekać – warknęłam, kiedy udało mi się go dorwać w kuchni. O mały włos Irlandczyk nie upuścił brudnych naczyń, które zamierzał właśnie umieścić w zmywarce. – Dobrze wiesz, że nie jestem na ciebie zła za ten drobny incydent z drzwiami.
- Drobny? Przecież dalej masz spuchnięty nos – zauważył z bladym uśmiechem. Przewróciłam oczami. Byliśmy zamknięci w ciepłym domu, wśród przyjaciół. Nie musiałam martwić się o zdjęcia mojego nosa na portalach internetowych.
- Mógłbyś mnie nawet dźgnąć nożem, czy postrzelić, a i tak bym nie miała tobie tego za złe. Oczywiście trochę bym się pogniewała, ale szybko by mi przeszło.
         Podeszłam do blondyna i mocno się w niego wtuliłam. Moje nozdrza wypełnił zapach jego ulubionych perfum, które sama kiedyś mu doradziłam. W uścisku tych ramion zawsze czułam się bezpiecznie. Po rozstaniu z Harrym, to on jako pierwszy mnie pocieszał. Właściwie, to Niall wyprowadził mnie z tamtego klubu, w którym to ten kędzierzawy idiota postanowił obmacywać się z długonogą blondynką. Teraz wiem, że to była tylko napalona na niego fanka, szukająca sensacji. Nie zmieniało to jednak faktu, iż Harry powinien trenować silną wolę. A poleciał na pierwszą lepszą wywłokę.
- Znów o nim myślisz? – Szepnął Niall prosto do mojego ucha. Nerwowo zagryzłam dolną wargę. Czy on musiał mnie znać tak dobrze? – Juls, masz już to za sobą. Życie toczy się dalej…
- Zamknij się, bo wcale nie pomagasz.
         Odsunęłam się od blondyna na długość ramion. Nachylał się nade mną, a w jego błękitnych tęczówkach widziałam tysiące radosnych iskierek. To właśnie kochałam w nim najbardziej. Jeśli był szczęśliwy, okazywał to całym sobą. Mówią, że uczuciowi mężczyźni są beznadziejny. Ja tak wcale nie uważałam. Niall był słodki i prawdziwy. Nikogo nie musiał udawać.
         Wspięłam się na palce, by muc delikatnie musnąć jego policzek. Następnie zarzuciłam ręce na jego szyję, śmiejąc się przy tym cicho.
- Kocham cię, Niall. – Dostrzegłam, że poruszył się nerwowo. A może tylko mi się zdawało? – Jesteś najlepszym bratem, jakiego nigdy nie miałam.
- Więc z przyjaciela awansowałem na brata. – Uśmiechnął się cierpko. – Great!
         Zmierzwiłam blond grzywę Horana i w podskokach wróciłam do salonu, gdzie Liam bił się z Lou o pilot od telewizora. Pokręciłam głową. Dzieci. Zupełnie, jak dzieci.

Jakoś tak średnio zadowolona z tego rozdziału jestem. Ale mogłoby być gorzej ze względu na mały kryzys w moim życiu. Miałam ochotę wczoraj zawiesić wszystkie moje blogi. Tak, to pewnie byłaby najlepsza opcja. No ale przez najbliższe dwa tygodnie trzymajcie kciuki, aby problem się nie pojawił, którego tak bardzo się obawiam. A następny rozdział? W poniedziałek.

9 komentarzy:

  1. Ojeju! Jakie słodkie! Tak! Teraz już jestem pewna stuprocentowo, Niall się zakochał, Niall się zakochał! Aww Yeaah! xD Notka jak zwykle wspaniała. Czekam na następną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no, ja tu jeszcze na chwilę. Wpadłam powiadomić, że u mnie news :)

      Usuń
  2. Ach ten niezdarny Niall, ale jak można się na takiego słodziaka gniewać? No jak? Nie da się! Harry to niech mi z oczu zejdzie! Jak mógł z jakąś pierwszą lepszą się miziać? To znak, że jej nie kochał! Gdybym ja ugotowała na wigilię potrawy to zapewne wszyscy by się zatruli haha! Ale to taki mały news o mnie. :D Cóż mieć takiego przyjaciela jak Niall to czysty skarb (nieraz mi się marzy żeby taki Niall Horan został kiedyś moim przyjacielem juz tutaj nie mowie o zwiazek! a o przyjazn! ale sie rozmarzyłam pff). Podejrzewam jak Sensitive u góry, że blondasek może jednak coś czuje do Juls? Albo tak doskonale to tak zmylasz, że świra dostaje? Nie wiem, nie wiem. Czekam na nowość! :) /sensitive-touch/ -nowosc u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś jedną z nielicznych osób, które uwielbiam pod względem ich blogów <3 świetne! Tak, goły Hazza, to jest to xd a z Nialla mam taką pompę, że masakra :D jak przywalił jej drzwiami i to jak potem przed nią uciekał... haha :)
    i wiesz, doskonale Cię rozumiem, bo też często mam ochotę pozawieszać wszystkie swoje blogi... ale mimo wszystko życzę Ci dalszej weny ;*
    P.S. u mnie nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki! (boski rozdział!!)

    ~Shibushi

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa! Jeden z niewielu blogów, gdzie wątek z Niallem jest taki cudowny - zapisałam ten adres w zakładkach i będę zaglądać tu codziennie - szybko więc nowa notka! Bardzo mi się spodobała twoja historia.. :)


    Jeśli potrzebujesz reklamy lub po prostu chcesz poczytać długi blog ( ponad 115 rozdziałów) o Niallu, zapraszam:
    www.ho-run.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale słodki Niall. Pisz dalej czekam na następny i wpadaj do mnie; thesedaysyoucanttrustpeople.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem dlaczego, do tej pory jeszcze nie zajrzałam na tego bloga. Od jakiegoś czasu w ogóle nie mogę się połapać i nadążyć za tym wszystkim. Co do całej historii, bardzo ciekawa i intrygująca. Na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie tak kolorowo jak by się wydawało. Relacje Harry'ego i Juls nadal są dla mnie tajemnicą, a co Niall'a nie mam pojęcia co o tym myśleć. Dlatego będę czekać na CD. :)

    OdpowiedzUsuń