Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego postanowiłam
się upierać, by dzielić jedno łóżko z Niallem. Tych kilka nocy na kanapie z
całą pewnością by go nie wykończyło. Na złą kondycję również by nie mógł
narzekać. Ewentualnie dokuczałby ból karku i kręgosłupa. A jeśli miałabym mieć
nie wiadomo jak ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu, to zawsze mogłam być
właśnie tą osobą która zajmie kanapę. Ale nie! Przecież Julia Nowakowska wie
wszystko najlepiej i każdą decyzję musi podjąć pod wpływem chwili. Teraz
przyszło mi tego żałować. Bo wiecie, chrapiący Niall to jeszcze nie było nic
złego. Biedaczek chyba się trochę zapomniał. Nie dość, że leżałam już na
piętnastu centymetrach materaca bez kołdry, ani koca, to jeszcze przed chwilą
zabrał moją poduszkę. Przeklinając głośno pod nosem, próbowałam go jakoś
przepchnąć na drugą stronę. Niestety byłam zbyt słaba. Kopać go nie chciałam.
Znów by mi to wypominał przez najbliższych dziesięć lat.
Zaklęłam głośno, kiedy z cichym
panięciem zleciałam z łóżka na zimną posadzkę. Obiłam sobie przy tym kość
ogonową i łokieć. Stając na nogi próbowałam znaleźć przedmiot, który posłużyłby
za broń idealną. W prawdzie za morderstwo groziłoby mi dożywocie, ale sędzia
wziąłby pod uwagę moją wyjątkową sytuację. Przecież człowiek ma prawo porządnie
się wyspać, prawda?
Rozkładając bezradnie ręce, opuściłam
pokój. Zewsząd ogarniały mnie egipskie ciemności. Próbowałam znaleźć włącznik
światła, ale zamiast tego dwukrotnie wpadłam na jakieś kwiaty w doniczkach.
Swoją drogą, to skąd one się tam wzięły? Nie przypominałam sobie, bym poprzedniego
wieczora je tam dostrzegła. Ale to przecież nie jest w tej chwili istotne.
Najgorsze, że schodząc na dół o mały włos nie skręciłam sobie kostki. Nie
znalazłam tam również żadnego koca, ani miękkiej poduszki. Planowałam przetrwać
tą noc przed telewizorem, ale to nie było najlepsze wyjście. Wigilia pewnie
przerodzi się w niewielką imprezę dla naszego wąskiego grona przyjaciół.
Potrzebowałam snu. I kiedy już traciłam wszelką nadzieję, przypomniałam sobie o
wolnym pokoju Harry’ego. W prawdzie to było ostatnie miejsce, w którym chciałam
przebywać, ale z drugiej strony… zawsze mogłam nieco pomyszkować w jego
rzeczach. Przecież i tak się nie dowie.
Wchodząc znów na górę przeklinałam te
przeklęte schody. Chyba obiecały sobie, że mnie zabiją. A może to na wyraźną
prośbę Stylesa? W jego przypadku spodziewać mogłam się wszystkiego. W
szczególności zlecenia morderstwa schodom! Zaśmiałam się cicho. to wszystko
brzmiało jak głupi żart albo kiepska komedia romantyczna. Wchodząc do pokoju
Stylesa w dalszym ciągu prychałam, nie mogąc wyjść z podziwu nad własną
głupotą.
Przez okno wpadało dostatecznie dużo
księżycowego światła, bym nie musiała zapalać lampy. Podziwiałam strefę
zakazaną, która była totalnie w stylu Harry’ego. Na ścianach znajdowały się
zdjęcia jego najbliższych. Łóżko ustawione zostało tuż przy ogromnym oknie. Po
przeciwległej stronie znajdowało się biurko, a na nim leżał laptop oraz setki
papierów, których kędzierzawy zapewne nie zdążył jeszcze przejrzeć. Kolejny raz
tej nocy prychnęłam pogardliwie widząc, że tuż przy łóżku ma nasze wspólne
zdjęcie. Byliśmy wtedy szczęśliwi, planowaliśmy wspólną przyszłość. Właściwie
to ja byłam od marzeń. Harry chyba od samego początku wiedział, że nic z tego
nie wyjdzie.
-
Idiota – warknęłam, kopiąc ze złością z stolik nocny. Ramka ze zdjęciem spadła
na podłogę z łoskotem. – No pięknie. Teraz będę pewnie musiała to posprzątać.
-
No ja myślę – odezwał się niski głos, a ja o mały włos nie dostałam zawału.
Zerwałam się z miejsca, i depcząc po stłuczonym szkle, spoglądając przy tym na
zaspanego Stylesa, którego musiały zbudzić moje nocne harce. – Uważaj, bo
jeszcze się skaleczysz.
-
Miało ciebie tu nie być – mruknęłam, nawijając nerwowo kosmyk włosów na palec
wskazujący. No i gdzie ta moja pewność siebie? Miałam przecież wydłubać
Stylesowi te piękne oczęta. – To znaczy Niall mówił…
-
Powinienem być u rodziców, ale moje plany się trochę pozmieniały. Powodzie,
podtopienia, nie ma jak dojechać do domu na święta.
-
A zdawało się, że Harry Styles wszystko może – prychnęłam, odzyskując cięty
język. Instynkt mówił, że powinnam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie,
ale tym razem to nogi odmówiły posłuszeństwa. Wiele energii kosztowało mnie, by
wykonać ten pierwszy krok w stronę wyjścia. Postanowiłam wrócić do bezpiecznego
pokoju Nialla, który w razie niebezpieczeństwa zawsze był gotów mnie chronić.
Potrzebowałam tego. Pragnęłam się wtulić w niego i zasnąć spokojnym snem, w
którym już od dłuższego czasu żaden Harry nie gościł.
-
Juls, chciałbym z tobą porozmawiać – szepnął Styles, chwytając mocno mój
nadgarstek. Nie wiem jakim cudem wyrwałam się z tego uścisku, ale w dalszym
ciągu jestem z siebie dumna. – To wszystko nie tak miało…
-
Wyglądać – dokończyłam z ironią. – Nie masz się czym przejmować Harry. Już
dawno tobie wybaczyłam i przyleciałam tutaj z nadzieją, że jednak na siebie
wpadniemy i będziemy mogli znów spróbować.
-
Serio?
-
Nie.
Próbowałam nie trzasnąć drzwiami. W
ostatniej chwili zatrzymałam je piętą. Nie chciałam obudzić chłopaków.
Posypałoby się zapewne kilka słów nienawiści, rozpoczęłyby się kłótnie – nie
chciałam tego. Piątka przyjaciół powinna żyć ze sobą w zgodzie bez względu na
wszystko. A już w szczególności nie mogła mieć wpływu na ich relacje jakaś
dziewczyna z Polski.
Ponownie wślizgnęłam się do pokoju Horana.
O dziwo nie słyszałam już chrapania. Docierając do łóżka zdałam sobie sprawę,
że powód tej ciszy jest zupełnie oczywisty: Irlandczyk siedzi z założonymi
rękami i zapewne morduje mnie spojrzeniem. A to przecież ja powinnam być na
niego wściekła! Miał wsadzić Stylesa w samochód, samolot, czy inną taksówkę.
Jego stopa nie mogła się pojawić w tym domu aż do pierwszych dni stycznia. Jak
widać plan ten posiadał sporo wad, a największą z nich być sam Harry.
-
Gdzie byłaś?
-
Próbowałam znaleźć miejsce do spania – odpowiedziałam niechętnie, wsuwając się
pod kołdrę. – Nie dość, że chrapiesz, to jeszcze się rozpychasz.
-
A jesteś taka wściekła, bo…?
-
Zajrzałam do pokoju Stylesa, znalazłam nasze wspólne zdjęcie – urwałam na
chwilę. – Ach, no i przy okazji wpadłam na Harry’ego. Wesołych świąt, Niall i
dobranoc.
Nakryłam się kołdrą po same uszy w
nadziei, że blondyn odpuści. Nic z tego. Jedną ręką objął moją talię, twarz
wtulił w mój kark, a puchatą pierzynę zsunął z mojej twarzy. Jego ciepły oddech
nieco mnie uspokoił.
-
Nie wiedziałem, że wróci.
-
Wiem.
-
Nie jesteś na mnie zła?
-
Nie jestem.
-
Więc o co chodzi?
-
O nic.
Zamknęłam powieki, splotłam palce z
palcami Nialla i próbowałam zasnąć. Zanim Morfeusz porwał mnie do swej krainy
postanowiłam sobie jeszcze, że żaden Styles nie zepsuje tych świąt. Mogę go
przecież ignorować, prawda?
-
Och, Juls. – Ostatkiem sił udało mi się uśmiechnąć, słysząc westchnienie
Nialla. – Gdybyś tylko…
Zasnęłam.
Lubię ten rozdział. W prawdzie nie wiem czemu, ale... lubię go. Liczę, że Wam też przypadnie do gustu. I może trochę więcej komentarzy? :) Nie to żeby właśnie na tym zależało najbardziej, ale miło widzieć, że ktoś czyta. A na kolejny rozdział zapraszam w piątek!
Dopiero w piątek? Będę ubolewać. Moja droga, ale musi być długaśny ! xD No, to ja może zacznę swój wywód. Fenomenalnie! Podoba mi się. To było takie urocze pod koniec. Przyjaciel i przyjaciółka w jednym łóżku... I jeszcze Niall rozpychający się na wszystkie strony. I ten koniec jak rozmawiali To było wręcz takie... Romantyczne! Ah, dostałam zaciesz! XD ^^ Czekam na nową notkę niecierpliwie. Eeeh. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńLubię to, zdecydowanie ^^ Sytuacja z Harrym mnie rozbawiła :D i zastanawiam się, czy czasem Juls i Horan nie będą ze sobą... może to trochę dziwne, bo przecież to najlepsi przyjaciele i w dodatku chyba Harry będzie odgrywał główną rolę w zawodach miłosnych... ale cóż, wszytko może się zdarzyć. Scena na końcu <3 magia ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam ;*
Uch jak przyjemnie mi się czytało! Tak błyskawicznie i z uśmiechem na twarzy, chociaż czy powinnam? W końcu Harry został w domu popsuje święta Juls? Ależ nie, nie. Uśmiałam się, kiedy dziewczyna tłukła się nieco po nocy. Jakbym siebie widziała w 100%! Cóż jednym słowem podobało mi się i będzie podobać. Zastanawiam się czy Cię zabić czy poczekać na dalszy rozdział lub rozdziały, w którym wyjaśni się co Niall chciał powiedzieć Julii? W TAKIM MOMENCIE SKOŃCZYŁAŚ. Uch.. dobra wybrałam, że jednak nie zabiję Cię, bo trafię do poprawczaka a nigdy nie dowiem się końca tej historii! No, ale wiesz... tak mnie zraniłaś tym zakończeniem! Dobra, dobra... dowiem się w kolejnych rozdziałach, na które czekam z niecierpliwością! :D Pozdrawiam! /sensitive-touch/
OdpowiedzUsuńP.S Dziękuję za zajrzenie na mojego bloga i skomentowanie! :)
,,Kopać go nie chciałam. Znów by mi to wypominał przez najbliższych dziesięć lat.'' Haha, padłam! No i ,,broń idealna'', dobrze, że nic takiego nie wpadło jej w ręce!
OdpowiedzUsuńChrapiący Niall jest jeszcze słodszy, niż słodko śpiący Niall.
O matko! Z pomysłu Juls nie może wyjść nic dobrego! Przechadzka do pokoju Harry'ego zapewne zaowocuje czymś nieprzyjemnym. Moje przeczucie być może mnie zwodzi, ale tak mi się wydaje i już.
Aha, dopiero co weszła do królestwa Loczka i już ramka ze zdjęciami zbita i... O MAMO. Mówiłam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie! Harry. Jest. W. Pokoju.
Kocham Juls za jej cięty język. Przepiękne, po prostu epickie. I to, w jaki sposób wyszła z pokoju Styles'a..! Ona nie może dać mu się drugi raz zranić i jestem pewna, że nie da.
I znów Niall. Kochany, ciepły, zawsze wierny Niall. Jestem pewna, że chciał powiedzieć Juls coś ważnego. Może on.. może on jest w niej zakochany?? Nie wiem, nie chcę zapeszać. Pewnie niedługo o wszystkim się dowiemy.
Czekam na dalsze części i pozdrawiam :)
Boże niesamowity !:P ty tak świetnie piszesz że czytała bym i czytała :D już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń