Od kiedy wszem i wobec Harry Styles
ogłosił, że teraz łączy nas jedynie przyjaźń, moje życie stało się łatwiejsze.
Eleanor uznała, iż jednak jestem w stanie sama rozwiązywać własne sprawy.
Przestała się odgrażać i obiecywać, że powie Horanowi o moich uczuciach. Z
resztą on sam stał się jakiś zdecydowanie milszy dla mnie. Nie chodzi o to, że
wcześniej nie był, ale teraz traktował mnie… jakoś tak zdecydowanie inaczej.
Przynajmniej pięć razy na godzinę powtarzał, że nie pozwoli mi wyjechać z
Londynu. No ale co ja mogłam? Pozostawienie rodziców samym sobie nie było wcale
najlepszym pomysłem. Nigdy by mi tego nie wybaczyli, a Niall musiał się z tym
pogodzić. Chociaż przyznać trzeba, że zdolny był chwycić się dosłownie wszystkiego.
Nawet Louis z Liamem podczas dzisiejszego śniadania snuli plany dotyczące
przerobienia gościnnej sypialni na mój pokój.
-
Jak to dobrze, że już sylwester – westchnęłam, odkładając pustą miskę po
płatkach kukurydzianych do zlewu. Dziś była kolej Zayna na zmywanie. Nie
przypuszczałam jednak, by zechciał pojawić się na dole. Dotykał płynu do mycia
naczyń jedynie w ostateczności. Mimo wszystko ja również nie miałam zamiaru
brać w tym udziału. Tak właściwie, to chyba przez ostatnie dni byłam nieco przez
całą piątkę wykorzystywana. Jeszcze do wczoraj Louis twierdził, że nikt z nich
nie potrafi obsługiwać pralki. Dopiero Danielle mnie oświeciła, że Tomlinson
jest wprawnym kłamcą.
Wieczorem do posiadłości chłopaków
zjechało się chyba z pół miasta. Zapewne nie byłaby to przesada, gdybyście sami
mogli zobaczyć. Ogromny salon zapełniony był gośćmi, którzy rozmawiali między
sobą o najnowszych ploteczkach dotyczących ludzi z wyższych sfer. Dowiedziałam się
na przykład, że Harry już od jakiegoś czasu kręci z tą panną od muzyki country,
co to zmienia facetów jak rękawiczki. Swoją drogą, to są siebie warci. Chciałam
życzyć im wszystkiego co najgorsze, ale jakoś tak głos uwiązł mi w gardle. Miałam
być teraz przyjaciółką Stylesa. Powinnam wypowiadać się jedynie w dobrym tonie.
Z resztą, niby co mi zależało? Kędzierzawy już mnie nie obchodził. Podobnie jak
te ukradkowe spojrzenia rzucane co jakiś czas w moją stronę.
Nie czułam się dobrze w tym
towarzystwie. Powinnam wyglądać prawie idealnie, ale widząc te długonogie
blondynki z urodą godną anioła popadałam w jeszcze większe kompleksy. Przeszłam
między dziesięcioma rozgadanymi grupkami, uśmiechając się przy tym sztucznie. Właściwie
do odwdzięczałam się tym samym, czym raczyła mnie większość z zaproszonych
gości. Nie wiedzieć czemu, nie byłam mile widziana w tym gronie. Fakt: nie
byłam bogata, ani dobrze urodzona. Pochodziłam z Polski, a w swoim życiu miałam
mnóstwo szczęścia. Niall Horan był cudownym przyjacielem, którego postanowiłam
podczas tej świątecznej przerwy odwiedzić. Teraz cała piątka była dla mnie
grupą osób, którą kochałam ponad wszystko. Tak, nawet za Stylesa byłam gotowa
oddać życie, gdyby tylko znalazł się w tarapatach. Czułam się niechciana i
odrzucona, ale nie mogłam przecież tak po prostu wyjść. Obiecałam chłopakom, że
im pomogę. Sama do końca nie wiem w czym miałam tam pomagać. Catering został
zamówiony, hektolitry alkoholu spoczywały w lodówce, a goście zajmowali się
sobą.
Rozejrzałam się po salonie w
poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Louis rozmawiał razem z Eleanor. Liam
najwidoczniej opowiadał swoim znajomym jakąś ciekawą historię z życia jego i
Danielle. Zayn zarywał do długonogiej blondynki z zespołu Little Mix. Harry siedział na kanapie z butelką piwa w dłoni. Wyglądał
nieco samotnie, ale to nie mi powinna przypaść rola pocieszycielki. Niall
opierał się o framugę drzwi prowadzących do kuchni. Rozmawiał razem z rudowłosą
dziewczyną, którą kojarzyłam chyba z kolorowych czasopism o modzie. Moje serce
zamarło widząc, jak oboje kleją się do siebie. On najprawdopodobniej prawił jej
komplementy jaka to jest chuda i ładna. Ona pożerała go spojrzeniem marząc o
przygodzie z muzykiem jednego z najpopularniejszych zespołów na świecie. Nerwowo
zagryzłam dolną wargę. Nie mam pojęcia kiedy pierwsza łza spłynęła po moim
policzku. Po niej była kolejna i jeszcze jedna… Dalej nie jestem w stanie
przypomnieć sobie, kiedy podjęłam decyzję o ucieczce z tego miejsca. Ocknęłam się
dopiero w pokoju Irlandczyka, pakując wszystkie rzeczy do walizki.
-
Juls, co ty robisz? – Pociągnęłam nosem, zerkając przy tym na blondyna, który
bacznie mi się przyglądał. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem i wróciłam do
pakowania. – Julia…
Dzielącą nas odległość pokonał w ułamku
sekundy. Chwycił moje dłonie i postawił do pionu. Kciukiem otarł wszystkie łzy.
Nie wyglądałam już prawie idealnie. Musiałam prezentować się okropnie w
rozmazanym makijażu i pogniecionej sukience. Wbijając wzrok w podłogę
zauważyłam, że moje czarne rajstopy miały kilka oczek. Buty na koturnie
spoczywały teraz w kącie pomieszczenia. A Niall? Niall pachniał cudownie. Biała
koszula z rozpiętymi dwoma ostatnimi guzikami, potargane włosy, czarne spodnie.
Chodzący ideał, na który nigdy nie zasłużę.
-
Juls, co się stało? – Horan próbował do mnie jakoś dotrzeć. Skóra parzyła pod
wpływem jego czułego dotyku. – Jeśli mi nie powiesz, to pójdę porozmawiać z
Harrym. Jestem prawie pewien, że to…
-
Wszystko przez ciebie – jęknęłam, wierzchem dłoni ocierając nowy potok łez.
Niall zmarszczył brwi, odsuwając się nieco. – Nieważne.
-
Ważne, Juls. Co takiego zrobiłem, że postanowiłaś… - zerknął na moje walizki. –
Cokolwiek chciałaś zrobić wiedz, że to nie byłoby mądre. Mawiają, że jaki Nowy
Rok, taki później będzie cały.
Pokręciłam głową na znak, że nie chcę
mówić. Próbowałam siebie jakoś wytłumaczyć. Nieco wypiłam. Drinki przygotowane
przez Lou były dość mocne. Pewnie moje odczucia były zupełnie irracjonalne,
nieprzemyślane i nie powinnam niszczyć tej przyjaźni. A jednak te dwa słowa
same wypłynęły z moich ust.
-
Kocham cię.
I na całe szczęście na odpowiedź nie
musiałam długo czekać. Chociaż nie tego się spodziewałam.
-
Wiem, kochasz mnie jak brata. Ale co to ma wspólnego z…
-
Ty nic nie rozumiesz! – Wyrwałam się z jego objęć. Skoro już powiedziałam A, to
należało to kontynuować. Ponoć bez ryzyka nie ma zabawy. – Nie jak brata.
Przylatując tutaj nie miałam pojęcia, że mogę pokochać swojego przyjaciela taką
prawdziwą miłością. Kiedy zobaczyłam ciebie z tą modelką poczułam, jak moje
serce rozpada się na miliony drobnych części, które tak misternie musiałam
składać po rozstaniu z Harrym. Pomyślałam więc, że wyjazd będzie najlepszym
wyjściem.
Nie wiem jakim cudem odważyłam się
spojrzeć prosto w zielone tęczówki. Dostrzegłam w nich ból i smutek. Wiedziałam,
że nie odwzajemnia moich uczuć. Życie to przecież nie jest bajka, a Niall
najwidoczniej nie jest moim rycerzem w lśniącej zbroi. Wpatrywał się we mnie z
otwartymi ustami, nie wiedząc najwyraźniej co powiedzieć. Westchnęłam cicho.
-
Tak, tego mogłam się spodziewać.
Zapięłam walizkę. Miałam nadzieję, że
jednak nie będą tak ciężkie, jak na to wyglądało. W opłakanym stanie planowałam
szwendać się po Londynie, samotnie przetrwać tą noc, a rano wsiąść w pierwszy
samolot do Polski. Założyłam koturny, podniosłam bagaż. Nie było tak źle. Wyminęłam
milczącego Horana, a dwie minuty później maszerowałam samotnie wzdłuż ulicy. Co
chwila nad moją głową wybuchał jakiś fajerwerk. Nie wiem ile czasu tak szłam,
ale nawet odliczanie do północy nie mogło mnie zatrzymać.
Byle jak najdalej. Byle już o tym nie
myśleć.
Chyba powinnam Was przeprosić za to coś na górze. Dno i wodorosty, ale to wszystko przez projekty. I przez kolejne dwa tygodnie lepiej nie będzie. Na następny zapraszam w piątek.
EDIT:
Z przyczyn zupełnie niezależnych ode mnie (studia, śnieg nakurwiający przez cały dzień w Szczecinie) nie uda mi się napisać nic dzisiaj. Muszę zaprosić na nowy rozdział w poniedziałek.
EDIT:
Z przyczyn zupełnie niezależnych ode mnie (studia, śnieg nakurwiający przez cały dzień w Szczecinie) nie uda mi się napisać nic dzisiaj. Muszę zaprosić na nowy rozdział w poniedziałek.
Co? Przecież... Horan ją kocha! Jak tak można?! Ale myślę, że ją zatrzyma albo Eleanor przemówi jej do rozsądku. Boże, no przecież to jest jakaś niesprawiedliwość. Oni muszą być razem. No cóż, w każdym razie, notka jak każda inna - świetna. Żadne dno, nie marudź. Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńświetnie ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko krótki... :'< Jestem ciekawa czy Niall za nią wybiegnie, albo coś... Harry widać, że ciągle będzie o nią walczył. Pięknie piszesz
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
http://1d-foreverandever.blogspot.com
NIE WYJEŻDŻAJ!
OdpowiedzUsuńCiągle tu zaglądam i naprawdę czekam na happy end :) Uwielbiam parę, jaką tworzy Twoja bohaterka z Niallem, nie psuj tego :)
www.ho-run.blogspot.com
Kasiu - uwielbiam Cię, nie tylko z powodu Twojego imienia (uwielbiam wszystkie Kasie jakie znam), ale i innych np. stylu pisania. Czekam na następne!
OdpowiedzUsuńKaś nie wiem dlaczego nazywasz ten rozdział dnem. Dla Nas zawsze będziesz wzorem do naśladowania, bo genialnie piszesz! Uwierz w to! :) Co do rozdziału to nie spodziewałam się, że Julia tak łatwo powiedziała Horanowi o swoich uczuciach. No normalnie szok! A on? Mógł chociaż za nią pobiec no! Przecież nie będzie się szlajała nocą na dodatek przed nowym rokiem w takie zimno z walizką! Mam nadzieję, że nasz Niall otrząśnie się z tego szoku i naprawi to. :) Pozdrawiam! /sensitive-touch/
OdpowiedzUsuńNo patrz. Zaglądałam tu wczoraj i dziwiłam się, dlaczego nie ma notki. W każdym razie, będę czekała do poniedziałku, a w między czasie, zapraszam na news.
OdpowiedzUsuńrecover-from-loss.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń